Ogrzaliśmy się nieco w Gwatemali, Meksyku i USA, więc wyruszyliśmy na krańce Ameryki Pn., do Kanady i Grenlandii w okolice północnego koła podbiegunowego.
Odkryliśmy wiele ciekawych miejsc w Kanadzie m.in.wodospad Niagara, składający się z 3 mniejszych, olbrzymią tamę bobrów, którą budowaliśmy w naszej sali oraz znane nam wynalazki.
Jakby nie patrzeć bóbr, to drugi po liściu klonu symbol Kanady. A co do klonu....oblizywaliśmy się smakując oryginalnego syropu klonowego zza oceanu.
Podróżując dalej na północ odwiedziliśmy osadę Eskimosów, a dokładniej Inuitów. Przybył do nas również gość ubrany w ciepłe futro, kozaki, rękawiczki i z wielką czapą na głowie- Eskimos Pimuka. Jego pieski z zaprzęgu czekały w naszym ogródku, tylko trafiając do Polski musiał zamienić płozy na koła, bo za oknem nic, a nic śniegu nie było.
Poznaliśmy jak rdzenni mieszkańcy budują swe domki ze śniegu i lodu, a nawet...sami budowaliśmy igloo z małych zbitych kryształków...hmm...lodu?
Oooo...to nie w gumisiowej sali, nim byśmy dotarli do dachu, to by nam się podłoga roztopiła. Byliśmy sprytni i wykorzystaliśmy kosteczki cukru, które łączyliśmy białkiem kurzym.
