wtorek, Marzec 20, 2018
Przygotowaliśmy dużo różnych pojazdów do zjeżdżania. Spakowaliśmy się do autobusu. Wydrapaliśmy się na sam szczyt.
A potem już z szaleńczą prędkością na sam dół. Jazda prosta między bramkami nie była wcale taka prosta :-). Było wiele razy bęc!. Czasami dla odwagi trzeba było pierwszy raz zjechać z panią. Był też najpiękniejszy pojazd do zjeżdżania. W przerwie zjedliśmy przysmak wiślański - placki z blachy. Po śniadaniu "miszczowie" pojechali chyba ostatnie 10 razy na nartach. Mieli dość? Nie liczcie na to ! A my poszliśmy przepędzić zimę. W zasadzie do zjeżdżania nie zawsze cokolwiek było nam potrzebne :-). A czerwone lica uzyskaliśmy bez malowania.